Od czasu do czasu chodzę na plener do jakiegoś urokliwego miejsca, na przykład Ogrodu Botanicznego. Biorę deskę, pastele, flamastry, kredki akwarelowe i zabieram się do malowania. Rysuję prawie tak jak maluję. To znaczy robię dywizjonistyczne plamy pomieszane z nieuporządkowanymi kreskami. Wszystko dzieje się szybciej, więc mogę sobie pozwolić na większą ekspresję ;) Na załączonych zdjęciach zobaczysz też moje rysunki z jednej z martwych natur ze wspaniałej pracowni plastycznej we wrocławiu Reja 17.
A co do ornamentów... nie pamiętam z którego dokładnie roku pochodzą, na pewno sprzed roku 2018. To były moje skromne eksperymenty ze stylizowanymi rysunkami botanicznymi. Nie wykluczam że do nich wrócę, gdyby było nań zapotrzebowanie. Jeśli któryś z pejzaży lub ornamentów przykuł Twoją uwagę i chciał[a]byś zamówić coś analogicznego, napisz do mnie. Na pewno coś wymyślimy :)
Rysunki plenerowe,
ornamenty
Uroczy lisek, nieprawdaż? Lis ze stumilowego lasu (40 x 60 cm; akryl na płótnie, 2018) to wyjątkowy obraz, bo mój pierwszy namalowany z kilku zdjęć. Użyłam fotografii lisa, trawy... a tło to drzewa z pięknego dolnośląskiego Arboretum w Wojsławicach. Mimo, że zwierzę jest rude, różowe i fioletowe refleksy kolorystyczne na sierści ochładzają je. Sprawiają, że jest organiczną częścią tej bajkowej, chłodnej kolorystycznie przestrzeni. Jestem bardzo zadowolona z trawy, jest malowana dywizjonistycznie, a mimo to wygląda bardzo realistycznie. Lis należy dziś do moich stryjów. Gdy ich odwiedzam, spogląda na mnie.
Srebrny Kruk (60 x 40 cm; akryl na płótnie; 2017) trafił do tego samego przyjaciela, który kupił Górę Fudżi. Bardzo lubię kruki, uważam je za piękne i bardzo inteligentne istoty, W jednej książce przeczytałam, że kruki widzą siebie nie jako czarne stworzenia, ale srebrne, emanujące świetlistą poświatą. Taka jest geneza Kruka. Tło jest abstrakcyjne, żółto-pomarańczowe, będące dopełnieniem srebrno-fioletowego ptaka.
Tu, jak widać, już porzuciłam malowanie wyłącznie ze zdjęć i zaczęłam intensywniej używać wyobraźni.
Las w jesiennej szacie z 2017 roku (100 x 70 cm; akryl na płótnie) to wciąż mój największy dotychczasowy obraz na płótnie. To też jedyny, który sprzedałam przez galerię, naprawdę ;) Pomysł namalowania tego motywu zrodził się w mojej głowie, bo chciałam eksplorować wyłącznie ciepłe barwy, czego jeszcze nie robiłam. Istotną zmianą jest to, że plamy są już tu mniejsze, robione innym pędzlem.
Duży format i moja pracochłonna technika sprawiły , że bardzo długo go robiłam. Już nie malowałam podobnego formatu, ale przyznam że moje obrazy z Cyklu Klimatycznego są coraz większe i może któryś w końcu prześcignie formatowo Las :)
Góra Fudżi (50 x 30 cm; akryl na płótnie; 2016) jest najmniejszym moim dziełem. Najdłużej malowałam tę pagodę - chciałam aby wszystkie skróty perspektywiczne wyglądały naturalnie. Ufff, udało się.
Architekturę potrafię malować, ale nie robię tego tak intuicyjnie jak przyrodę. Lubię "niebieskawość" tego obrazu, cudownie kontrastującą z czerwonymi detalami na pagodzie. Obraz kupił mój przyjaciel.
Jesienna aleja (60 x 40 cm; akryl na płótnie) to obraz namalowany na zamówienie moich przyjaciół w 2015 lub 2016 roku, nie pamiętam dobrze. Chcieli kupić obraz, który podarowałam już komuś innemu, więc postanowiłam namalować podobny motyw.
Plamy, tak jak i na powyższych Wzgórzach, są większe niż w późniejszych cyklach. Motyw liści, spadających i leżących dookoła, sprawia że jest to chyba najbardziej impresjonistyczny z moich obrazów.
Toskańskie wzgórza w słońcu pochodzą z roku 2016 (60 x 40 cm; akryl na płótnie). Kiedy malowałam ten obraz używałam trochę większych pędzli, więc plamy są większe. Ciekawie wyglądają i pewnie kiedyś do nich wrócę.
Wzgórza mają swój urok, ciepłą kolorystykę, trochę rustykalności. Skradły serce koleżance mojej mamy, teraz wiszą w jej nowym domu.
Kiedy zaczęłam malować obrazy na płótnach, używałam doń farb akrylowych, Dla mojego malarstwa impastowego potrzebowałam medium dobrej jakości, dlatego kupiłam dużo tubek farb Reeves. Do tej pory część z nich mam i używam do robienia podmalówek pod obrazy olejne.
natura jako fundament
Już na pierwszy rzut oka widać, że natura gra pierwsze skrzypce w mojej twórczości. Jest najważniejszą albo przynajmniej równoprawną bohaterką w kolejnych Cyklach. Gdy zaczęłam malować moje pierwsze poważne obrazy to właśnie pejzaże okazały się pierwszym wyborem. To w nich czułam się najpewniej. Robiłam je albo ze zdjęć, albo z natury, w plenerze.
Zaprezentowane tu obrazy są już niedostępne, bo minęło sporo czasu, od kiedy je namalowałam. Chcę Ci je pokazać, bo bez nich nie byłoby ani Cyklu Egipskiego, ani Klimatycznego. Wszystko wynika z naszych wcześniejszych wyborów. W pejzażach wyrobiłam sobie paletę bez czerni - zastąpiłam ją ciemnym fioletem i błękitem pruskim. I tak już zostało.
PS. Jeśli któryś z zaprezentowanych tu obrazów zwrócił Twoją uwagę i chciał[a]byś mieć u siebie w domu coś podobnego (lub komuś podarować), oczywiście jest możliwość zamówienia. Nowy pejzaż zawsze z przyjemnością namaluję!
Pejzaże
(flora i fauna)
Masz pytania? Chcesz coś zamówić? Skontaktuj się mailowo:
delunares.art@o2.pl
Facebook:
https://www.facebook.com/profile.php?id=100066984906221
Instagram:
https://www.instagram.com/delunares_art/